Ściągnij Podręcznik Taktyki ASG za darmo!

Powstał w 2008 roku i został ściągnięty ponad 20 000 razy.

Sztabowe ćwiczenia rezerwy Wojska Polskiego

Grey na 11 dniowym 'urlopie', czyli relacja z Braniewa i Orzysza.

czwartek, 20 października 2016

Konkurs "Pokaż swoje SNAFU"



Regulamin konkursu fotograficznego „Pokaż swoje SNAFU”

1. Organizator konkursu
1. Organizatorem konkursu fotograficznego„Pokaż swoje SNAFU”, zwanego dalej „Konkursem” jest Strona Facebook Camp SNAFU oraz Cytadela ASG zwanymi dalej „Organizatorem”.

2. Cel i tematyka konkursu
Celem Konkursu jest zebranie zdjęć przedstawiających graczy ASG. Zdjęcia powinny być w szeroko pojęty sposób zabawne, nietypowe lub śmieszne. Istotna jest inwencja autorów zdjęć.

3. Uczestnicy konkursu
Konkurs jest skierowany do wszystkich graczy ASG interesujących się fotografią bez względu na to czy są aktywnymi uczestnikami gier organizowanych przez Organizatorów.

4. Organizacja konkursu
1. etap I zgłoszenia
a. Każda osoba będąca użytkownikiem portalu Facebook może zgłosić w wątku konkursowym zdjęcia, które zdaniem jego są zabawne, gracz może zgłosić maksymalnie 3 zdjęcia.
b. Zdjęcia można zgłaszać w okresie od 20.10.2016 r do 20.11.2016 r. (decyduje data systemowa).
2. etap II konkurs właściwy
a. Na podstawie zgłoszeń organizatorzy do dnia 22.11.2016 utworzą galerię zdjęć ze zdjęć spełniający warunki konkursu.
b. Głosowanie odbędzie się przez dodawanie lajków przez osoby oglądające zdjęcia
c. Jedna osoba może głosować na więcej niż jedno zdjęcie

5. Warunki dotyczące fotografii
1. osoba zgłaszająca zdjęcie musi dysponować prawem do tej fotografii.
2. zdjęcie może być poddane obróbce przed publikacją w dowolny sposób.
3. zdjęcie może być nagradzane na innych konkursach.
4. zgłoszenie zdjęcia do konkursu oznacza zgodę na jego wykorzystanie, w przypadku wygrania którejkolwiek z nagród, przez Organizatorów do celów promocyjnych, w szczególności do reprodukcji nagrodzonych zdjęć.
5. zgłoszenie zdjęcia do konkursu jest jednoznaczne z oświadczeniem, że nie narusza ono praw osób trzecich. W szczególności nie będą naruszały ich majątkowych i osobistych praw autorskich, oraz że osoba przekazująca prace
konkursowe ma zgody osób, których wizerunki utrwalono na fotografiach i uprawnienia do wyrażania zgody na wykorzystanie tych wizerunków w zakresie opisanym powyżej.
W przypadku wystąpienia przez osobę trzecią z roszczeniami wynikającymi z tytułu naruszenia praw określonych powyżej osoba przekazująca zrekompensuje Organizatorom, jako wyłącznie odpowiedzialna, koszty poniesione w związku ze
skierowaniem przeciwko niemu roszczeń odszkodowawczych, zwalniając Organizatorów od wszelkich zobowiązań, jakie powstaną z tego tytułu.

6. Ocena zdjęć i rozstrzygnięcie konkursu
1. Nagrodę główną wygrywa osoba, która jest autorem zdjęcia, które w dniu 29 listopada 2016 o godzinie 20.00 zgromadzi najwięcej lajków od użytkowników portalu Facebook.
2. Organizator zastrzega sobie możliwość ustalenia dwóch dodatkowych wyróżnień.

7. Nagrody
1. Zwycięzca Konkursu otrzyma nagrodę w postaci bonu o wartości 300 zł na zakupy na sklepie Cytadela ASG (zakupy bezpośrednie lub przez sklep online).
2. Organizator po uzyskaniu adresu Zwycięzcy prześle na wskazany przez niego adres bon.
3. W przypadku przyznania przez Organizatorów wyróżnień nagrodą za nie będzie bon o wartości 100 zł na zakupy w sklepie Cytadela ASG (zakupy bezpośrednio lub przez sklep online).

8. Postanowienia końcowe
1. Regulamin Konkursu dostępny jest na stronie internetowej http://campsnafu.blogspot.com/
2. W sprawach nieuregulowanych niniejszym regulaminem zastosowanie znajdą odpowiednie przepisy prawa polskiego.
3. Konkurs nie jest „grą losową” w rozumieniu ustawy z 29 lipca 1992 r. o grach hazardowych (Dz.U. 2009 nr 201 poz. 1540 z późn. zm.).
4. Zgłoszenie fotografii do Konkursu jest jednoznaczne z przyjęciem przez uczestnika Konkursu warunków niniejszego regulaminu.

Konkurs "Pokaż swoje SNAFU"



Regulamin konkursu fotograficznego „Pokaż swoje SNAFU”

1. Organizator konkursu
1. Organizatorem konkursu fotograficznego „Pokaż swoje SNAFU”, zwanego dalej „Konkursem” jest Strona Facebook Camp SNAFU oraz Cytadela ASG zwanymi dalej „Organizatorem”.

2. Cel i tematyka konkursu
Celem Konkursu jest zebranie zdjęć przedstawiających graczy ASG. Zdjęcia powinny być w szeroko pojęty sposób zabawne, nietypowe lub śmieszne. Istotna jest inwencja autorów zdjęć.

3. Uczestnicy konkursu
Konkurs jest skierowany do wszystkich graczy ASG interesujących się fotografią bez względu na to czy są aktywnymi uczestnikami gier organizowanych przez Organizatorów.

4. Organizacja konkursu
1. etap I zgłoszenia
a. Każda osoba będąca użytkownikiem portalu Facebook może zgłosić w wątku konkursowym zdjęcia, które zdaniem jego są zabawne, gracz może zgłosić maksymalnie 3 zdjęcia.
b. Zdjęcia można zgłaszać w okresie od 20.10.2016 r do 20.11.2016 r. (decyduje data systemowa).
2. etap II konkurs właściwy
a. Na podstawie zgłoszeń organizatorzy do dnia 22.11.2016 utworzą galerię zdjęć ze zdjęć spełniający warunki konkursu.
b. Głosowanie odbędzie się przez dodawanie lajków przez osoby oglądające zdjęcia
c. Jedna osoba może głosować na więcej niż jedno zdjęcie

5. Warunki dotyczące fotografii
1. osoba zgłaszająca zdjęcie musi dysponować prawem do tej fotografii.
2. zdjęcie może być poddane obróbce przed publikacją w dowolny sposób.
3. zdjęcie może być nagradzane na innych konkursach.
4. zgłoszenie zdjęcia do konkursu oznacza zgodę na jego wykorzystanie, w przypadku wygrania którejkolwiek z nagród, przez Organizatorów do celów promocyjnych, w szczególności do reprodukcji nagrodzonych zdjęć.
5. zgłoszenie zdjęcia do konkursu jest jednoznaczne z oświadczeniem, że nie narusza ono praw osób trzecich. W szczególności nie będą naruszały ich majątkowych i osobistych praw autorskich, oraz że osoba przekazująca prace
konkursowe ma zgody osób, których wizerunki utrwalono na fotografiach i uprawnienia do wyrażania zgody na wykorzystanie tych wizerunków w zakresie opisanym powyżej.
W przypadku wystąpienia przez osobę trzecią z roszczeniami wynikającymi z tytułu naruszenia praw określonych powyżej osoba przekazująca zrekompensuje Organizatorom, jako wyłącznie odpowiedzialna, koszty poniesione w związku ze
skierowaniem przeciwko niemu roszczeń odszkodowawczych, zwalniając Organizatorów od wszelkich zobowiązań, jakie powstaną z tego tytułu.

6. Ocena zdjęć i rozstrzygnięcie konkursu
1. Nagrodę główną wygrywa osoba, która jest autorem zdjęcia, które w dniu 29 listopada 2016 o godzinie 20.00 zgromadzi najwięcej lajków od użytkowników portalu Facebook.
2. Organizator zastrzega sobie możliwość ustalenia dwóch dodatkowych wyróżnień.

7. Nagrody
1. Zwycięzca Konkursu otrzyma nagrodę w postaci bonu o wartości 300 zł na zakupy na sklepie Cytadela ASG (zakupy bezpośrednie lub przez sklep online).
2. Organizator po uzyskaniu adresu Zwycięzcy prześle na wskazany przez niego adres bon.
3. W przypadku przyznania przez Organizatorów wyróżnień nagrodą za nie będzie bon o wartości 100 zł na zakupy w sklepie Cytadela ASG (zakupy bezpośrednio lub przez sklep online).

8. Postanowienia końcowe
1. Regulamin Konkursu dostępny jest na stronie internetowej http://campsnafu.blogspot.com/
2. W sprawach nieuregulowanych niniejszym regulaminem zastosowanie znajdą odpowiednie przepisy prawa polskiego.
3. Konkurs nie jest „grą losową” w rozumieniu ustawy z 29 lipca 1992 r. o grach hazardowych (Dz.U. 2009 nr 201 poz. 1540 z późn. zm.).
4. Zgłoszenie fotografii do Konkursu jest jednoznaczne z przyjęciem przez uczestnika Konkursu warunków niniejszego regulaminu.

niedziela, 28 sierpnia 2016

Taktyka w airsofcie - prelekcja




Kilka lat temu byłem oproszony przez Zbója, szefa Furii w Dąbrowie Górniczej o wygłoszenie prelekcji na dniach otwartych Furii czyli w Centrum Gier Fabularnych. Mówiłem o CQB. Ten sam Zbój poprosił mnie ze dwa miesiące temu o kolejną prelekcję, tym razem na Dniach Fantastyki Militarnej FPS II o kolejną prelekcję. Temat dowolny, związany z ASG.

Zastanowiłem się i doszedłem do wniosku, że tematem, który nie opuszcza mnie ot tak wielu lat jest różnica pomiędzy taktyką airsoftową, a współczesną taktyką wojskową. Jestem zwolennikiem teorii, że to jednak coś innego, ale często spotykam się z poglądem, który głosi - po co mówić lub pisać o taktyce airsoftowej, skoro wystarczy czytać podręczniki wojskowe.

Postanowiłem ludziom początkującym, bo tacy mieli się na FPS II pojawić, przybliżyć mój punkt widzenia, a przy okazji zapisać go przy pomocy kamery, aby swój pogląd móc skonfrontować z krytkami na internecie. Bo wiecie, jestem zwolennikiem ścierania się poglądów, dyskutowania, przekonywania się.

Dziwnym trafem na prelekcji były dwie osoby, które interesują się airsoftem, ale nie zaczęły, jednak, która zna ludzi, którzy bawią się w airsoft i kilkanaście osób mniej lub bardziej doświadczonych milsimowców.

Oho - pomyślałem - będzie ciężko. Ale nie było tak źle.

Zdaję sobie sprawę, że to strasznie długi materiał i pewnie jeszcze nie urodził się taki, który go obejrzy w całości. Ale wrzucam tak, jak się odbył, bez montażu, bez ukrywania wpadek, bez usuwania niewygodnych wypowiedzi. Jestem gotów na krytykę, o ile będziecie chcieli podyskutować, a nie po prostu rzucić mięsem i zniknąć.




środa, 6 lipca 2016

Camp SNAFU - co dalej?

W kwietniu odbyło się drugie Camp SNAFU o kryptonimie Bravo. Było mniej milsimowo, bardziej dynamicznie. Część teamów głośno wyrażała zdziwienie, jak wiele kulek BB musieli wystrzelić. Czemu tak? Szukamy optymalnego rozwiązania. Z jednej strony chcemy, aby impreza rosła, aby poziom wejścia nie był zbyt wysoki, aby ludzi nie przerażać trudnością, z drugiej nie chcemy rezygnować z taktycznej i dydaktycznej strony imprezy. Chcemy, aby kolejni airsoftowcy znaleźli na SNAFU albo możliwość sprawdzenia się, albo zobaczyli jak można w asg bawić się taktycznie i z głową.




Od strony logistyczniej było ciut lepiej, tym razem zamiast własnych namiotów, były baraki i wojskowe prycze oraz rozkładane kanadyjki. Był też wielki ścisk, na co niektóre teamy narzekały.

To co się nie zmieniło to sporo zajęć dydaktycznych. Tym razem poprzeczka była podniesiona o wiele wyżej. Uczestników już na etapie zapisów podzieliliśmy na dowódców, szturmanów, nawigatorów i radiowców. I każda specjalność dostała dedykowane zajęcia. Wyszło różnie. Opracowując plan przyjeliśmy pewne założenia i nie wszystkie okazały się trafione. Dowódcom zaserwowaliśmy poziom oficerski, a oczekiwali (i potrzebowali) podoficerskiego - czyli staraliśmy się przekazać jak planować misję, a ominęliśmy zagadnienie dowodzenia drużyną w polu.

Radiowcy dostali sporą dawkę wiedzy, ale podczas głównej misji spradzającej umiejętności - nie wzieli radii, na których się szkolili. Ponieważ nie przekazaliśmy dowódcom stron, że mogą na nich spokojnie polegać.

Z nawigatorami wpadek nie odnotowaliśmy. Ze szturmanami - za bardzo napchaliśmy materiałi w efekcie zamiast nauki wyszedł kalejdoskop. Jak ktoś wiedział, to wiedział, jak nie wiedział, to tylko się dowiedział, że jeszcze nie wie. Dwa dni to za mało.

Dochodzimy do najważniejszego. Co teraz. Jeszcze tydzień temu planowaliśmy Operation SNAFU Charlie na koniec sierpnia / początek września. Ale pojawiła się impreza ASGARD, której nie chcemy torpedować ani z nią niepotrzebnie konkurować. Kiedy więc kolejny SNAFU? Jeszcze nie wiadomo. Osobiście byłbym za terminem odległym, aby dać ludziom czas na przygotowanie się. Dlaczego?

Bo chcemy, aby impreza ponownie ewoluowała. Tym razem bardziej w stronę - sprawdzajmy swoje umiejętności, a nie uczmy się ich od początku. Tak pomyślana jest Operation SNAFU. Więcej milsima z odrodzeniami, mniej zajęć edukacyjnych. Intesywne tempo (to nigdy nie było naszym problemem) i mądrze podwyższana poprzeczka. Aby teamy nie nudziły się, ani nie odbijały od niemożliwego.

Tymczasem część z nas spotkacie na Combat Alert (na pewno mnie, po stronie RW) i na ASGARDZIE (ustalanie szczegółów trwa). I mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli was powiadomić o twardym terminie SNAFU Charlie.

A tymczasem, kto nie widział, relacja z Bravo naszymi oczami.

środa, 16 marca 2016

Dowódca drużyny airsoftowej - poradnik Camp SNAFU


https://drive.google.com/open?id=0BzZuJUKEtwK3cjdORm1ZOVhuU3c

W trakcie Camp SNAFU Bravo szkoleni będą między innymi dowódcy drużyn. W ramach przygotowania ekipa Camp SNAFU przygotowała skrypt na ten temat.
Skrypt stara się przybliżyć obowiązki dowódcy i poddać kilka pomysłów, jak je zrealizować. Stawia przy tym na podejście proludzkie, w myśl "dowódca dba o swoich ludzi, aby byli w stanie wykonywać efektywnie zadania".

Link do PDF:
Dowódca drużyny airsoftowej - skrypt szkoleniowy Camp SNAFU

Link do Camp SNAFU

niedziela, 13 marca 2016

Sztabowe ćwiczenia rezerwy Wojska Polskiego



Wzięli mnie ostatnio do wojska na ćwieczenia rezerwy. Na 11 dni.

Spokojnie, pobór nie wrócił, nie trzeba się bać fali, nocnych harców i sfrustrowanych kaprali krzyczących na koty… No może i można, gdzieś, jak się ma pecha, ale ja się z tym nie spotkałem. Ale od początku.

W ramach Zasadniczej Służby Wojskowej zostałem powołany w 1998 roku, kiedy to skrócono pobór z 15 do 12 miesięcy. W 2007 byłem na miesięcznym szkoleniu rezerwy. Od tamtej pory nie miałem przyjemności. Tak, przyjemności, bo ja to lubię. Po co płacić ciężkie pieniądze za milsimy czy strzelnicę, gimnastykować się z urlopami, jeśli na koszt państwa można robić mniej więcej to samo?

Tak sobie pomyślałem i poszedłem na WKU (Wojskowa Komisja Uzupełnień) by zgłosić się na ćwiczenia rezerwy. Takich chętnych jest coraz więcej, więc ci, którzy nie mają ochoty, nie mają czego się bać. Przynajmniej w moim praskim WKU dobrze wiedzą, że jak ktoś chce, to powołania uniknie, więc dwa razy pytają, czy oby na pewno tego chcę. I trzeba uparcie przytakiwać, aby wrzucili Cię na listę.

Nie raz zdarza się, że ktoś się zgłosi, po czym gdy ćwiczenia są ogłoszone (dostaje list z WKU), ten ktoś się wycofuje. I to problem dla WKU bo nagle muszą znaleźć kogoś na zastępstwo. Bo już na siebie wzięli to zobowiązanie i już machiny nie interesuje, że delikwent zasłonił się L4 (zwolnieniem lekarskich) czy innymi ważnymi przyczynami (a czasem zwykłym „nie pasuje mi”, jak mi się zdarzyło w 2015).



I oto trafiłem do jednostki w Braniewie, do 9 Brygady Kawalerii Pancernej. Wraz z 23 innymi rezerwistami, zarówno starej daty jak ja, jak i ze świeżyzną niedługo po kursie przygotowawczym w NSR (Narodowe Siły Rezerwowe) czy podchorążymi z SPR (Szkoła Podchorążych Rezerwy).

Razem z innym dojeżdżającym w Warszawy przyjechałem w nocy dzień przed wyznaczoną datą – połączenia PKP z Braniewem są bardzo słabe. Bez problemu znalazły się dla nas dwa zasłane łóżka. Kto był w woju, pamięta stalowe „wozy”, które potwornie skrzypią przy każdym ruchu. Były odmalowane, ale mało wygodne. Przykryciem były dwa koce, w sali było dość ciepło.
żródło: strona 9 BKPanc
Właściwego dnia powołania spotkaliśmy się wszyscy rezerwiści w klubie żołnierskim i byliśmy raczeni filmami o jednostce. A że mają tam pracowników odpowiedzialnych za media, byłoby całkiem ciekawie, gdyby nie to, że każdy filmik pokazano nam przynajmniej trzy razy. Nadrobiłem spore zaległości w czytaniu Żołnierza Polskiego i trafiłem przed kilka stolików, przy których przeprowadzono papierkologię, w tym najważniejszą, czyli sprawę wynagrodzenia. Starszy kapral (mój stopień) zarabia ok. 81 zł brutto dziennie podstawy plus jakieś dodatki (zagmatwane to) plus zwrot za dojazd w obie strony. Kasę dostaje się na koniec, do ręki albo na konto. Mi ostatecznie wyszło ok. 85 zł netto za dzień, plus dojazd, przelew dotarł na konto w dniu wyjścia z jednostki.

Jeśli ktoś zarabia więcej, to zostaje mu to wyrównane, ale nie wiem jak dokładnie, bo ta sytuacja mnie nie dotyczyła (chwilowo jestem bezrobotny, z zawieszoną działalnością gospodarczą).
żródło: strona 9 BKPanc
W powołaniu była mowa, aby zabrać przedmioty do higieny własnej oraz bieliznę. Pierwsza połowa dnia to poza papierkologią było wydawanie, przymierzanie i wymienianie sortów mundurowych. Dodatkowo dostaliśmy ręczniki (chusty raczej), zasobnik zbliżony do plecaka, wieszaki na ubrania, a na własność nowe klapki i skarpety (ze sztucznych podejrzanych materiałów, więc nie używałem). Nie dostaliśmy nic do pastowania butów więc przynajmniej moje szybko zaczynały przypominać siedem nieszczęść – ale żaden zawodowy żołnierz nie zwrócił mi uwagi. Podobnie jak na brodę, która mnie zdobiła (no dobra, jeden zwrócił, ale w stylu „z tą brodą to powinieneś być marynarzem”, a nie jako przytyk).
żródło: strona 9 BKPanc



Zostaliśmy przywitani przez dowódcę jednostki jako „panowie oficerowie” w wyniku czego, połowa z nas dostała udaru mózgu. Po ocuceniu okazało się, że naprawdę wszyscy nas bardzo dobrze traktują, a połowa to rzeczywiście oficerowie (większość po SPR, kilku było emerytami po służbie zawodowej).

Okazało się też, że część z nas powołana została na ćwiczenia sztabowe w tzw. Grupie Operacyjnej na czas ćwiczeń dywizyjnych, a część do ćwiczeń jako kompania dowodzenia. Ja znalazłem się w tej pierwszej, co mnie nawet ucieszyło, bo z racji moich airsoftowych doświadczeń, zawsze byłem ciekaw jak działa sztab w WP (Wojsku Polskim).


Jak wyglądały nasze dni w 9 Brygadzie? Pobudka z rana, koło 6-6.30. Ja się budziłem wcześniej, aby na spokojnie poczytać książkę wiadomo gdzie ;) Później wspólny przemarsz na stołówkę. Zdziwiło nas, że nikt nigdy nie liczył ilu nas jest, ile porcji nam wydano itd. Wcześniej zawsze było to nieodzowne. Tu na upartego można by było zjeść i 3 porcje na posiłek. Ale po prawdzie nie było takiej potrzeby. Mało który z rezerwistów był w stanie zjeść całą wydaną porcję. Żarcie nie było super smaczne, ale nie było też odrzucające. Ot, trochę mięsa, trochę innych produktów, nieograniczona ilość chleba, słodka herbata albo kompot do popicia.

Przeszliśmy zajęcia z BHP, informacji niejawnych, strzelania z P83, wszystko szybko, aby się wyrobić w ograniczonym czasie. Dla tych co wojska nie znają, zawodowi o 15 kończą pracę i lecą do domu. Mieliśmy szczęście i na czas ćwiczeń niektórzy zostawali dłużej. Ale tylko niektórzy i nie zawsze. Ale z planem się wyrobili. Było też ćwiczenie pseudoterenowe, gdzie zapoznaliśmy się bardzo pobieżnie z działaniem sztabu. Na tyle pobieżnie, że właściwie coś wiedzieliśmy o jakiś fragmentach danej funkcji w sztabie, ale nie łapaliśmy jeszcze samej idei całości. Tego mieliśmy się dowiedzieć na poligonie.

żródło: strona 9 BKPanc
Po dwóch dniach na jednostce i strzelaniu z P83 (zwanym PW, czyli Pistolet Wojskowy) zostaliśmy przerzuceni na odremontowany poligon w Bemowie Piskim, koło Orzysza. Ktoś wymyślił, że zamiast normalnych posiłków w dwóch jednostkach lepiej nam wręczyć racje z Arpolu. I w łazience część z nas podgrzewała konserwy :P


Luuuudzie, byliśmy w szoku. To wyglądało jak tani, ale nowoczesny hotel. Wojskowe „wozy” zastąpiły miękkie łóżka, zamiast dwóch kontaktów na izbę żołnierską mieliśmy po dwa kontakty na osobę, zamiast po 4-6 w izbę było nas po 3 na pokój. Wszystko dopiero co odmalowane, łazienka cud malina, wszystko sprawne i lśniące. Pięknie. Takie wojowanie na poligonie to ja rozumiem ;)
O wszystkich aspektach ćwiczenia pisać nie będę. Ćwiczenie było jawne, ale zawierało elementy niejawne, więc sami rozumiecie.



Przez Bemowo cały czas przewijają się różne wojska, w tym samym czasie potrafią odbywać się dwa i więcej ćwiczeń. Jest spory ruch, sporo różnych ludzi, jest wiele budynków z małymi pokojami, hala sportowa, siłownia, stołówka i pewnie mnóstwo rzeczy, których nie widziałem. Dla zainteresowanych – w tym samym miejscu zdaje się odbywały się szkolenia dla dowódców Combat Alert, możecie poszukać informacji, bo tam chłopaki dokładniej zwiedzili zaplecze poligonu. My robiliśmy sztab czyli symulowaliśmy działanie Grupy Operacyjnej brygady pancernej, jedliśmy i spaliśmy. I raz poszliśmy w teren pooglądać jak tzw. organ dowodzenia brygady i batalionu wygląda naprawdę w terenie.

Tu wspomnę o pierwszym absurdzie armii, jako wielki fan Paragrafu 22 nie mógłbym sobie tego odpuścić. Wraz z innym kapralem zostałem powołany na stanowisko tecnik audiowizualny do sekcji wychowawczej. Tyle, że ta sekcja nie miała na tych ćwiczeniach w ogóle działać. Dość przypadkowo zostaliśmy przydzieleni do sekcji Wsparcia Dowodzenia i Łączności, tzw. S6. Uff, to najciekawsza fucha jak dla mnie. Akurat ten element jest najbardziej zbliżony do działań w airsofcie.

Dopiero późno w trakcie całych ćwiczeń dowiedzieliśmy się, że w naszej GO nie było w ogóle tej komórki, która w fazie wojny odgrywa największe znaczenie czyli TOC (Tactical Operation Centre, po polski Taktyczne Centrum Operacyjne). Znacie to miejsce z wielu filmów, choćby Black Hawk Down czy Misja Afganistan. To tam dowódca podejmuje decyzje i śledzi sytuacje w czasie rzeczywistym. To czym my się zajmowaliśmy, to planowanie, a więc myślenie do przodu, zbieranie informacji, tworzenie opracowywanie możliwych opcji, przygotowywanie warunków dla dowódcy, by podjął najlepszą decyzję. Oraz rozkminienie niezbędnych środków zabezpieczających te już podjęte decyzje.


Na moim podwórku, S6, do nas należało rozpisanie jak nasza brygada ma się łączyć z dywizją i podległymi brygadzie pododdziałami. Gdzie będą stanowiska dowodzenia pododdziałów i kiedy należy je przesunąć, aby zminimalizować zagrożenie ich zniszczenia. To jedna z największych zmian o jakich się dowiedziałem (spokojnie, ew. przeciwnicy też to dawno wiedzą). Za PRLu nasze stanowiska dowodzenia miały charakter statyczny, stąd tyle SD, które dziś służą naszej airsoftowej rozrywce. W strukturach NATO przyjmuje się, że stanowiska dowodzenia należy nieustannie przesuwać i wszystko inne jest do tego dostosowane. Czyli nie ma wygodnych foteli i wielkich ekranów, bo zaraz cały majdan trzeba brać pod pachę, ładować się do samochodów i przewieźć o kilka / kilkanaście kilometrów. I tak w kółko Macieju. Dobrze, że my tylko symulowaliśmy :) Ale straszyli nas, że za jakiś czas znów nas powołają i wtedy będziemy już w lesie się rozkładać… i co chwila przestawiać. Swoją drogą, wolałbym się tak cały czas przestawiać, niż oberwać rakietą. Rzecz jasna, to nie usuwa zagrożenia, tylko zwiększa szansę, że uda się zniknąć z punktu nim przeciwnik zdoła nas unicestwić. Takich myków jest więcej, ale nie będę o nich pisał. Otwiera głowę i uświadamia, że wojskowi też starają się mieć ją otwartą. Mimo, że jestem pewny, sporo betonu nadal w niej zalega.

żródło: strona 9 BKPanc
A skoro o zawodowych, to wszyscy rezerwiści zgodnie ustaliliśmy, że trafiliśmy na zajebistych ludzi, miłych, aktywnych i chcących nam coś przekazać. My też nie byliśmy źli. Żadnego spicia się, żadnych ekscesów W TRAKCIE powołania (przybycia najebanym do jednostki nie liczę, bo był pewien kolega, który z miejsca dostał ksywę Promil ;). Nie mówię, że byliśmy święci – o nie, ale zdecydowanie nie było z nami problemów, a myślę, że zdecydowana większość starała się na swoich stanowiskach załapać jak najwięcej i pomagać zawodowym na tyle, na ile byliśmy w stanie. A że wiele nie mogliśmy, bo dla każdego była to zupełna nowość… Nawet eks zawodowi wśród nas byli z pododdziałów liniowych, a nie ze sztabów.

Gdy już wiedzieliśmy co mamy robić, przez trzy doby mieliśmy wprowadzony system zmianowy. 12h na stanowisku w sztabie, 12h odboju (czyli spanie, żarcie, w moim przypadku jeszcze granie w erpegi z dwoma kolegami). Ciężko nam było się przestawić na nocne życie, a gdy już się zaczęło udawać… koniec ćwiczenia.

Z ciekawostek, jeśli ma się nocna zmianę, w ciągu dnia obiad nie przysługuje. Za to obiad wydawany jest ok 1.30 – 2.00 w nocy. Ale pisałem już, że nikt przy wydawaniu nas nie rejestruje ani nie liczy?


Na koniec powołania wróciliśmy na jednostkę w Braniewie, pokazano nam czołg PT-91 Twardy (czyli zmodernizowany T72), rozliczono ze szpeju i pożegnano.

To była fajna przygoda, z fajnymi ludźmi, dowiedziałem się ciekawych rzeczy i zrewidowałem swoją opinię o wojsku. Pobór odszedł do lamusa, a z nim pewna idiotyczna mentalność żołnierzy. Podobno gdzieniegdzie jeszcze wyłazi, ale to wyjątki, o których tylko słyszałem od kolegów, ale sam nie uświadczyłem. Chyba przejdę się znów na WKU… Tylko czy żona mnie za to nie zabije. Bo chyba ona wraz z córą najgorzej ten czas przeżyły.

Wspiera nas:

 
Google