Granie w airsoft ma się tak do bycia żołnierzem, jak granie w Tomb Raider do bycia archeologiem. Bardzo lubię to powiedzenie, choć jest naciągane. Faktem jest jednak, że airsoft skupia się na pewnych aspektach żołnierki, głównie strzelaninie, nudniejsza (mniej lub bardziej) resztę zostawiając tym, którzy żołnierską profesją zarabiają na życie.
Milsimy są szczególne, bo gracze biorąc w nich udział próbują zbliżać grę do warunków pola walki. Tak przynajmniej utrzymują. W praktyce zaś zwykle polega to na tym, że do gry dorzucane są dodatkowe elementy, takie jak nawigacja, komunikacja, planowanie taktyczne. Bywają projekty ambitne (narzędzie do 'strzelań na dalekie dystanse Szpargała), ale zwykle milsimy mają tendencję do wpadania w sztampę w postaci obozu / obozów / obiektów do pilnowania i małych grup działających samodzielnie. Do rzadkości należy seria milsimów Pościg, gdzie wielu patroluje obszar, a mała grupa stara się niego przedrzeć - należy dodać, w trudnym, górskim terenie. Innym rzadkim rodzajem milsima jaki pamiętam były Gauntlet i Countersniper, typowe zadaniówki, w których organizatorzy zupełnie odpuscili tworzenie fabularnego uzasadnienia, a skoncentrowali się na wyznaczeniu konkretnych, wymagających wyzwań. Pewnie część czytelników mojego poprzedniego bloga pamięta też niedoszły milsim Ścigany, gdzie uciekinierzy w pomarańczowych uniformach więźniów mieli przetrwać w terenie zadaną ilość czasu unikając przy tym odwodnienia, wychłodzenia i wrogich patroli.