Ściągnij Podręcznik Taktyki ASG za darmo!

Powstał w 2008 roku i został ściągnięty ponad 20 000 razy.

Sztabowe ćwiczenia rezerwy Wojska Polskiego

Grey na 11 dniowym 'urlopie', czyli relacja z Braniewa i Orzysza.

czwartek, 30 lipca 2015

CAMP SNAFU ALPHA,12-13 września 2015




12-13 września team Red Towers oraz Podręcznik Taktyki ASG (Miękkopowietrzni TV) oraz przyjaciele (Ender, Awful, Xas) organizują wspólnie pierwszą semi-milsimową imprezę z cyklu CAMP SNAFU.

CAMP SNAFU ALPHA odbędzie się w miejscowości Julianów koło Mińska Mazowieckiego. Zacznie się o 9.00 12 września (sobota) i skończy ok. 15.00 13 września (niedziela).

Impreza kierowana jest do osób, których interesują milsimy, taktyka airsoftowa i wojskowa, współdziałanie w grupie i pomiędzy grupami, uczenie się nowych rzeczy i doskonalenie posiadanych umiejętności. W pierwszej edycji odtworzony zostanie jeden Obóz Wojskowy, w którym będą prowadzone równolegle szkolenia podstawowe i doskonalące oraz kilkugodzinne misje bojowe, dzienne i nocne. W trakcie będzie przewidziany czas na posiłek i wypoczynek.

Pierwsza edycja będzie imprezą niekomercyjną, koszty są obecnie estymowane, wkrótce poinformujemy o niezbędnej składce od osoby.

Limit miejsc: 60
Czas trwania: 30h (gwarantowane)
Wiek minimum: 18 lat
Wyposażenie minimum: TBD (to be done)

Jednocześnie informujemy, że prowadzimy nabór na instruktorów i drużynę OPFOR. Wymagane wieloletnie doświadczenie milsimowe potwierdzone przez opinię środowiska znanego organizatorom. W przyszłych edycjach na te stanowiska będą dopuszczani uczestnicy poprzednich CAMP SNAFU, którzy wykazali się odpowiednim doświadczeniem i umiejętnościami.

Przykładowe tematy poruszane na CAMP SNAFU ALPHA

    - radiołączność z wykorzystaniem radiostacji RF-10
    - nawigacja oparta o mapę, kompas, GPS
    - natarcie i odwrót w warunkach airsoftowych z wykorzystaniem środków pozoracji pola walki
    - opuszczanie transportu (samochód / łódź) z wykorzystaniem systemu lasertag
    - organizacja działania posterunku, w tym rola rozprowadzającego
    - obrona manewrowa
    - działania nocne

Wszyscy uczestnicy będą zobligowani do podpisania zgody na opublikowanie wizerunku w materiałach reklamowych (film z imprezy będzie zrealizowany przez Miękkopowietrznych).

W 2010 roku wraz z kilkoma znajomymi, pod egidą Podręcznika Taktyki ASG, zorganizowaliśmy szkolenie przedmilsimowe De Opresso Liber. Czas minął, milsimy i środowisko sporo się zmieniły, a nam zaczęło czegoś brakować.

I oto w czerwcu pojawił się pomysł - zróbmy to jeszcze raz, lepiej i nie raz, a powtórzmy wiele razy.

Gdzieś u podstaw tego pomysłu legło spostrzeżenie, że poziom grup jest bardzo zróżnicowany i czasem trudno stworzyć nawet sieć działających radiostacji PMR, ponieważ gracze zgłoszeni jako RTO nie do końca wiedzą, jak ustawić np. kodowanie CTCSS (tzw. podkanał). A inni, zaprawieni w szturmach, gubią się w lesie mimo map i kompasu, a nie umieją wykorzystać efektywnie GPSów. To problem dla dowódców, ale i samych graczy, ponieważ nie mają pewności, czy oddział sąsiedni dotrze na miejsce i będzie dysponował odpowiednimi umiejętnościami, aby podołać niestandardowemu zadaniu.

I tak narodził się pomysł, aby nie wymagać od graczy konkretnego poziomu bez jego sprawdzenia, ale raczej gdy czegoś od graczy wymagamy, do efektywnego działania, przeszkolić ich w tym choćby pokrótce, aby mieć pewność, że wszyscy wiedzę 'o co biega'.

Droga od tego pomysłu do obecnej propozycji była już bardzo krótka. Postawiliśmy na jeden wspólny dla graczy i OPFOR (opposing force - pozoranci strony przeciwnej) sztab, którego zadaniem będzie pilnowanie, aby żaden oddział nie marnował czasu, nie nudził się i wycisnął z imprezy maksimum 'soku'. Doprawaliśmy to fabułą, a raczej jej brakiem. Otóż gracze wcielają się w żołnierzy szkolonych w taktyce, którzy uczestniczą w prelekcjach, warsztatach i szkoleniach, ćwiczeniach taktycznych (sami ze sobą) i w ćwiczeniach bojowych (przeciw tajemniczemu OPFOR).

Zebraliśmy też listę posiadanych przez nas skilli i sprzętu i w oparciu o nie opracowaliśmy bloki programowe, które uznaliśmy za szczególnie wartościowe podczas różnego rodzaju milsimów.



Śląskie Airsoftowe Warsztaty Taktyczne

Najdłużej zabrało nam... wymyślanie nazwy. Pomysłów było sporo, w końcu wygrała opcja z CAMP SNAFU. Camp znaczy obóz i odzwierciedla charakter całego cyklu. Nawet gdy w przyszłości, jak planujemy, będą dwa obozy, to nadal nazwa będzie adekwatna. SNAFU to amerykański, wojskowy skrót Situation Normal, All Fucked Up, który odzwierciedla typowe dla milsimów i operacji wojskowych nastawienie, że choćby nie wiem jak dobry był plan, zawsze w końcu nastąpi sytuacja, gdy "shit hits the fan' czyli wszystko się spier**li i trzeba szyć. I wtedy właśnie przydają się typowe umiejętności prawdziwego wojownika, elastyczność i szybkie, kreatywne rozwiązywanie problemów.

W ekipie organizatorskiej oprócz Podręcznika Taktyki ASG (vel Miękkopowietrzni TV) czyli Krzyśka Greya Studzińskiego, znaleźli Red Towers, team airsoftowy, który od lat znany jest na Mazowszu z organizowania ciekawych, nietuzinkowych strzelanek, Ender (eks FIA, twórca milsimów, LARPów i gier miejskich), Rafał Xas Tomanek (mistrz Europy w AIPSC i doświadczony milsimowiec), Michał Awful Kwiatkowski, czołowy krytyk. prześmiewca i złota rączka, do tego właściciel wypożyczalni LaserTagów. Nie jest to nasz pierwszy wspólny projekt, większość z nas współpracowała np. przy moderowaniu jednej z najwiekszych strzelanek w Polsce oraz przy organizacji sztabu dowodzenia największego marszu w Polsce.

Team Red Towers
 Moim (Greya) osobistym marzeniem jest stworzyć wokół CAMP SNAFU specyficzną społeczność, która dążyć będzie do nieustannego podnoszenia poprzeczki swojego wyszkolenia, dowodzenia oraz organizowania milsimów. Kiedyś, na początkach milsimów, taka społeczność się stworzyła, ale czas i entropia zrobiły swoje - a przynajmniej takie odnoszę wrażenie.

Strzelanka urodzinowa Śnieżnych Panter współorganizowana przez Podręcznik

Część zainteresowanych zauważyła zapewne, że impreza ma być niekomercyjna, a jednocześnie nie ma jeszcze podanej ceny. Co to oznacza? Chcemy, aby była to gra, w której gracze dostaną środki do efektywnego działania przez te 30h, żaby ich morale nie spadło po intensywnych 18h (co często ma miejsce na wielu imprezach milsimowych). A jednocześnie nie chcemy dopłacać do zabawy. Dlatego ze składką wstrzymujemy się aż do pełnego oszacowania kosztów, choć staramy się, aby cena nie była wyższa niż 60 PLN od osoby. Nie oznacza to jednak, że kiedyś, jeśli CAMP SNAFU okaże się strzałem w dziesiątkę, nie zmieni się w imprezę komercyjną i na znacznie większą skalę. Jednak wierzymy w sukces budowany małymi krokami. I nie zakładamy, że nasz pomysł będzie idealny już za pierwszym strzałem. Wręcz przeciwnie. Jesteśmy pewni, że z edycji na edycje sporo będziemy poprawiać i doskonalić. Mimo, że już teraz możemy pochwalić się sporym doświadczeniem organizatorsko-dowódczym.

Gra taktyczna Polowanie organizowana przez Podręcznik


Zapewne niektóre osoby nurtuje pytanie o zasady. Nasz cykl określamy terminem semi-milsim. Wynika to z faktu, że nie stawiamy na jedno życie albo bardzo długie respawny (np. 4-6h). Z naszego doświadczenia wynika, że takie ambitne założenia w praniu generują dużo problemów, np spadającą chęć powrotu do gry i w efekcie topniejące szybko siły zdolne do walki. Mechanika, którą chcemy zastosować wywodzi się z mazowieckich strzelanek.

System nie będzie miał na celu oddania pełnego realizmu zranień ponieważ doświadczenie uczy, że nie da się tego zrobić w sposób grywalny i realistyczny jednocześnie. System będzie się opierał na dwóch zranieniach, z których pierwsze będzie możliwie do zniwelowania przez opatrzenie, a następne będzie powodowało automatyczne KIA. System będzie też przewidywał ograniczenia stosowanych magazynków, tak aby w możliwie grywalny sposób umożliwić symulację sytuacji taktycznej.

Milsim na Pustyni Błedowskiej organizowany przez Podręcznik


Jakość opatrzenia będzie oceniania przez instruktorów, którzy będą spełniać też rolę arbitrów.
Drugie trafienie będzie oznaczać KIA czyli zejście gracza. Ale zarówno rana, jak KIA będzie obowiązywać tylko w ramach danego ćwiczenia. Po zakończeniu zadania, rany będą resetowane.

Co to daje od strony taktycznej? Jeśli ktoś zna zasady TCCC (T3C czyli Tactical Combat Casualty Care) wie, że pierwszym etapem jest zabezpieczenie strefy, w której ranny się znajduje. Osiąga się to poprzez odciągnięcie rannego ze strefy zagrożonej lub w wyniku otwarcia ognia zlikwidowanie lub wycofanie przeciwnika i odsunięcie strefy zagrożenia od rannego. Powyższe, proste zasady sprawiają, że ma sens taktyczny trzymać się w większym oddziale, który może wypracować przewagę ogniową i mimo strat skutecznie zabezpieczyć strefę wokół rannego, a następnie przystąpić do opatrywania. Ma to wymierny sens dla oddziału, ponieważ ranny po opatrzeniu powraca do działania - oddział nie traci zasobów ludzkich. W efekcie oddział, który trzyma się razem, szybko opatruje rannych i koncentruje siłę ognia, ma większą szansę wykonać zadanie. I w ten sposób wspiera się sens wykonywania procedur i taktyki ze współczesnego pola walki.


 
Film z przedmilismowego szkolenia De Opresso Liber (2010)



poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Badania inżynierske dotyczące siły niszczącej generowanej przez repliki ASG



Bardzo ciekawa i pełna wyników badań praca Tomasha21, którą mocno polecamy wszystkim airsoftowcom, tym nowym i tym już bardzo doświadczonym. Rzuca nowe światło na sprawy bezpieczeństwa, mocy replik, rodzaju używanych kulek, a wszystko bezstronnie, ściśle naukowo.

Link do przedruku pracy na WMASG.pl:
http://wmasg.pl/pl/articles/show/633616

środa, 1 kwietnia 2015

Falkenhorst: Najgorsza Impreza w Polsce


Relacja wideo Miękkopowietrznych (czyli moja jako dow. kompanii i Szarej, jako mojego RTO)

Takiego shitstormu i tak zwalonej imprezy polski świat airsoftu nigdy jeszcze nie przeżył. Falkenhorst, event milsimowo-strzelankowy w Złotoryi na Dolnym Śląsku ściągnął do siebie kilkuset graczy (szacunkowo między 250 a 300) z czego kilkudziesięciu z krajów europejskich takich jak na przykład Hiszpania, Portugalia, Węgry, Estonia, Litwa, Czechy, Słowacja i Niemcy. Pierwsi przerażenie brakiem zabezpieczenia logistycznego na imprezie za 50 EUR lub 150-200 PLN wyjechali jeszcze pierwszego dnia. Najtwardsi zeszli z pola chyba ok. 16.00 w sobotę. A gra wg organizatora trwać miała do niedzieli do 12.00.

O co głównie poszło? Braków było sporo, szczególnie wobec obietnic. W jednym zdaniu, miało być, a nie było: SKOTów, pojazdów kołowych w terenie, miast do walki CQB, wody w obozowiskach, prądu w obozowiskach, ciepłych posiłków do zakupienia w obozowiskach, ciekawego scenariusza, sędziów w terenie gry, możliwości chronowania się ( z braku czasu nie schronowałem się na początku i nie było już później takiej możliwości, a nikt też się o to nie czepiał, że nie mam oznaczonej repliki), mapy przydatnej taktycznie (nie było podanego sposobu jak jej używać przy komunikacji, w efekcie czego ludzie podawali pozycje z dokładnością do 500 m).

Wczoraj organizator podał do wiadomości oświadczenie, w którym wyraził ubolewanie, że się CZĘŚCI ludziom nie spodobała impreza, ale podkreślił, że impreza się odbyła w całości, mimo NIEDOCIĄGNIĘĆ i że najwytrwalsi gracze zeszli z niej dopiero po planowanym zakończeniu. Dość ciekawe, bo akurat wraz z teamem zjeżdżaliśmy o 12.20 z okolicznego hostelu i zatrzymaliśmy się w dawnym obozowisku jednej ze stron, Galdanii, i nie było tam nikogo oprócz naszego kolegi, który szukał zagubionych masztów namiotowych, Bernarda Półtoraka, czyli organizatora i toi toi. Mam to nawet nagrane. Ale to oświadczenie najlepiej oddaje nastawienie organizatora, rzeczonego Bernarda i firmującej tego spółki United Ideas. Udają, że nic się nie stało, wynajęli kancelarię prawną i liczą kasę, którą zarobili, zasłaniając się kosztami reklamy i podatkami (gdyby za SKOTy i innym podwykonawcom legalnie zapłacili, to by te koszty obniżały rzeczywiste podatki). Ale nie tylko klienci czują się oszukani, także ratownik medyczny, który zabezpieczał imprezę, obsługa hostelu, czyli Skansenu, która zabezpieczała gorące posiłki w obozowiskach i liczyła na pełne obłożenie miejsc noclegowych, ekipa, która miała być sędziami, a która nie dojechała z przyczyn po części logistycznych, a po części ze sknerstwa organizatora. Prezes United Ideas twierdził, że np. las i pola zostały wydzierżawiony i są na to faktury, ale pomiędzy uczestnikami mówi się, że jest to niemożliwe i że organizator dostał teren do użytkowania w zamian za obietnice wspierania regionu i corocznych eventów międzynarodowych (akurat nie jestem przekonany co do tego zarzutu, bo lokalna społeczność jak wyczuje kasę, zwykle nie zadowala się obietnicami).

fot. koncik.pl


Ale shitstormów jest wiele, na facebooku, na WMASG, na forach lokalnych społeczności (np. na forach w Hiszpanii). W tym całym obrzucaniu błotem organizatorów (słusznym) nawet mnie się dostało, jako 'maskotce ASG', która namawiała do przyjechania na imprezę i co gorsza, dowodziła (40 osobową grupą), jest z Warszawy, czyli świetnie zna się z Bernardem, a to znaczy, że na pewno jest w ZMOWIE. Macierewicz nie powstydziłby się tej teorii. Ale co tam, mniejsza o oszołomów.
Powyższe to tylko wprowadzenie dla ludzi, których ta fala hejtu ominęła (a takich coraz mniej).
Więc o czym chciałbym napisać w tym poście? O pozytywach. Moim osobistym pozytywem było to, że w ogólnym burdelu i dezinformacji udało się zorganizować grupę 40 osób w 'kompanię' (w istocie pluton) i działać w ten sposób w miarę sprawnie przez większość grywalnej imprezy.
Bardziej ogólnym sukcesem był brak... terminatorki. Owszem, po imprezie dowiedziałem się, że było kilka krzywych akcji tego typu, ale kilka, gdzieś rozsianych, na tak dużej i długiej imprezie, to olbrzymi sukces. Sukces graczy. Zastanawiałem się nad źródłem tego osiągnięcia. Czy chodzi o ludzi, którzy przyjechali na duży zlot, aby się wspólnie dobrze bawić, co więcej, na pierwszą edycję zlotu, więc to powinni być ludzie pełni dobrej woli i nadziei. A może wynika to z zapory cenowej i odległości dojazdu? Przyjechali na imprezę ludzie, którzy nie żałują pieniędzy na imprezę airsoftową, więc traktują ją trochę inaczej i może są dojrzalsi w swoim podejściu do wspólnej gry? Trzecim możliwym aspektem zjawiska są zasady.

Trafienie na Falkenhorst nie jest tożsame ze śmiercią i obowiązkiem zejścia do obozowiska. Trafienie oznacza ranę, a więc wyłączenie z gry. Ranny zakłada pomarańczową kamizelkę, siada / kładzie się i czeka na pomoc medyczną przez 15 minut. Owszem, zdarzało się często, że ranni wiedząc, że nikt z ich kolegów nie dojdzie do nich w najbliższym czasie, schodzili przed tym czasem uniemożliwiając tym samym stronie przeciwnej wzięcie rannych do niewoli. Ale w przypadku gdy za plecami rannego był cały sprzymierzony oddział, warto było poczekać i wrócić do gry 'akcji ratowniczej', czyli obandażowaniu i odczekaniu przy rannym 2 minut. Uleczony (raz raniony) schodził do respa dopiero po kolejnej ranie. A jeśli ranny miał na sobie balistykę (płytę, kewlar albo dowolny hełm lub kask) to mógł otrzymać dwie takie rany i dopiero trzecia wymuszała respa.

Co ciekawsze, w terenie były pseudo-miasta (kilka zasłon ze stretchu), w których funkcjonowały szpitale. Pobyt przez 15 min w takim szpitalu 'zdejmowało' jedną ranę, kolejne 15 min kolejną ranę. Były też zasady respa w terenie w oparciu o skrzyżowanie, ale tu wydaje mi się był ukryty bug zasad, ponieważ aby do wykorzystać, trzeba było połączyć się radiowo z HQ, a większość skrzyżowań w terenie było poza zasięgiem wykorzystywanych radiostacji (w częstotliwości PMR).

Do czego zmierzam? Gracze mając ze sobą ekipę mogli czuć się w miarę bezpiecznie mimo trafienia, co sprzyjało chęci przyznania się do trafienia. Według mnie i moich bliskich znajomych poważnym problemem milsimów jest brak respów, w efekcie czego o wiele mniej jest na nich przyznań do trafień, a w zasadach CCS dominują dziwnym trafem lekkie rany lewej ręki. Tu tego problemu nie było, ludzie pięknie przyznawali się do trafień i czekali na medyka, by im pomógł.

Ale poza eliminacją terminatorki rozwiązanie miało jeszcze jedną wielką zaletę w oczach takiego jak ja miłośnika symulacji. Działania TCCC miały głęboki sens, podobnie jak działanie w silnej i prężnie działającej grupie. Ranni nie byli stratą dla oddziału, jeśli ten potrafił ich zabezpieczyć i opatrzyć. Metody były dwie, jedna wysłanie medyka i wyciągnięcie - i ta metoda wielokrotnie okazywała się bardzo ryzykowna, bo wysunięty medyk był łatwym celem, chyba, że stosowało się zasłonę dymną. Można też było oddziałem nacierać tak, aby przesunąć linię swoich pododdziałów i w ten sposób umożliwić nieskrępowane działanie medykom. WIELKI PLUS dla tego rozwiązania.

fot. knopik.pl


Drugim fajnym elementem było mocne ograniczenie doładowania amunicji. Można było doładowywać się w HQ, w miastach i podobno w jakiś zrzuconych punktach doładowań (ale ich nie widziałem i nie jestem pewny, czy to nie była plotka). Co prawda graczom airsoftowym trudno coś takiego wytłumaczyć i nawet w mojej kompanii zdarzały się przypadki pokątnego doładowania (których zakazywałem), ale ogólnie powodowało to raz - kontrolę ognia, strzelanie długimi seriami miało miejsce tylko w bezpośrednim bliskim kontakcie gdy liczyło się już tylko przeżycie, dwa - kontrolę zużycia amunicji w oddziale i konieczność wycofania oddziału.

Łącznie konieczność wycofania oddziału wymuszały więc aż dwa mechanizmy - ograniczenie doładowania amunicji oraz system ran, który sprawiał, że mocno poraniony oddział wycofywał się do szpitali lub HQ, aby 'zresetować' do zera stan ran.

Gdyby obie strony miały równe siły i pozycje startowe, element strzelankowy już sam by się potoczył, a wygrywałaby ta strona, która zręcznie zarządzałaby wymianą oddziałów. Niestety, w grze nasza strona, Galdania, dysponowała trzykrotną przewagą i taki samorealizujący się scenariusz konwencjonalnej wojny nie miał szans zagrać. A do konfliktu asymetrycznego potrzeba już skomplikowanego i przemyślanego systemu punktacji lub generowania coraz to kolejnych misji przez 'Mistrza Gry', czyli organizatora. A tego na Falkenhorście nie było.

Drugim fajnym założeniem imprezy był podział uczestników, już w trakcie zgłoszeń, na trzy 'rodzaje sił'. Były więc:
  • Siły regularne - gracze, którzy jadą się naparzać z przeciwnikiem i w tym aspekcie spodziewają się emocji
  • Siły rozpoznawacze (LRRP) - w małych oddziałach gracze typowo milsimowi (w polskim rozumieniu), czyli przedkładający długie marsze, działania skryte, obserwację i umiejący kodować wiadomości (to ostatnie jednak nie zostało wprowadzone). Ci gracze mocno się chyba przeliczyli, ponieważ wiele oddziałów LRRP zostało użytych w trakcie gry w roli oddziałów zaczepnych SF.
  • Siły specjalne - wg organizatora w zamyśle coś pomiędzy dwoma powyższymi, czyli gracze chcący mieć czasem intensywną wymianę ognia łącząc to jednocześnie z dłuższymi marszami i misjami specjalnymi, wymagającymi specjalnych umiejętności.
Dlaczego ten typ podziału mi się podoba (w zamyśle, w realizacji organizatorom nie wyszedł)
? Ponieważ łączy w sobie potencjalnie właściwie dwie imprezy, milsima z wyższej półki (powiedzmy takiego zadaniowego, jak niegdyś robił Szpargał czy Python), ze strzelanką na kilkaset osób, dzięki czemu milsimowcy mają poczucie uczestniczenia w większych działaniach i mogą napotkać oddziały regularne, którym z rozsądku powinny ustąpić pola, a gracze strzelankowi mogą poczuć wokół działania mniej regularne, spotkać oddział, który zamiast przy kontakcie uderzyć, skryje się lub wykona bojowe wycofanie. Dla mnie bombowe założenie. I szkoda, że w praktyce gracze nie mieli wpływu na to, czy są SFami, czy LRRP czy też sztab użył ich jako sił regularnych do zdobycia / utrzymania wzgórza.

Ostatnim fajnym elementem był teren. Gdyby był większy, byłby ciekawszy od strony taktycznej, a tak, działania intensywne zamknęły się na linii szerokości może kilometra i głębokości 500 metrów.


Na koniec zostawiłem to, co boli mnie najbardziej. Od lat marzę o imprezie międzynarodowej w Polsce, która będzie miała status podobny do Bergetu i Border War. Będzie komercyjna, ale ludzie z roku na rok będą bić się o bilety. W 2013 zaproponowano mi udział w organizacji Combat Alert 2014 i się zgodziłem. W tym roku w niej nie pomagam, bo choć Marcina Korowaja, organizatora głównego, szanuję i doceniam jego trud, to mówimy w innych językach. Pojechałem na Falkenhorsta, ponieważ według informacji marketingowych miała to być właśnie próba przeszczepienia Border War na polską ziemię. Nawet lokalizacja wyraźnie to wskazywała (blisko autostrady A4, Czech i Niemiec). Ale okazało się to tylko obietnicami-cacankami, w rzeczywistości wiele osób podejrzewa, że Falkenhorst był zwykłym skokiem na kasę wykonaną przez dwóch cwaniaków. My, Polacy, jakoś to przebolejemy. Gracze i sponsorzy będą przez pewien czas bardziej podejrzliwi, pojawi się więcej papierków i dupochronów, ale wyjdziemy na prostą i za rok niesmak zniknie, pozostanie ostrożność oraz legenda o Imprezie Przewałce na Kasę (na Mazowszu od lat taka legenda już funkcjonuje wokół imprezy D-Day i osoby imć Taza). Jednak największy koszt zapłaci moje, i nie tylko moje, marzenie o polskiej imprezie międzynarodowej. Bo już teraz Polska jest obsmarowywana za granicą, a efekt będzie się pogłębiać wraz z rozszerzaniem się legendy Falkenhorsta. I organizatorzy będą musieli stawać na głowie, aby do naszego kraju sprowadzić gości z zagranicy. A to oznacza spowolnienie komercjalizacji, czyli rozwoju logistycznego imprez airsoftowych. WIELKA SZKODA!


Temat na WMASG, gdzie możecie przeczytać opinie graczy o imprezie:
http://forum.wmasg.pl/topic/150500-falkenhorst-27-290315-dolny-slask-patronat-wmasgpl/

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Relacja z GF Point 2015 według Miękkopowietrznych





GF Point miał w ten weekend już 6 edycję i to czwarty raz, kiedy na nim byłem (Grey), a trzeci gdy była Szara. Rok temu Szara zaczynała biegać i zadeklarowała, że w 2015 pobiegnie w tej imprezie. Cóż jej pozostało poza dotrzymaniem słowa :) Wystartowaliśmy razem w kategorii Basic, najłatwiejszej, z zamiarem zmieszczenia się w czasie (od 9:30 do 17:00). Udało nam się przyjść na kilka minut przed czasem. Najlepszym zabrało to ok. 4 godzin.

W tym roku pojawiła się nowa konkurencja - kategoria Team i okazała się masakrą. Pełną trasę przeszli tylko najlepsi z najlepszych, coroczni zwycięzcy, członkowie Formacji Śląsk pod dowództwem Majora Pattona. Ta kategoria zaczęła wcześniej niż wszyscy, już o 22.00 w piątek. Planowo mieli przejść 10 kilometrów i zmierzyć się z killhousem, ale w praktyce kilka ekip odpadło już na tym etapie, zgubiło się, dorobiło kontuzji lub zwyczajnie dało za wygraną. Na relacji poniżej zobaczycie, że przez chwilę towarzyszyliśmy ekipie z Wrocławia (Semper Para...coś tam :D ), która gdy z nimi szliśmy walczyła o drugie miejsce w tej klasyfikacji. Niestety niedługo po rozstaniu z nami popełnili błąd w nawigacji i w efekcie odpadli z klasyfikacji, ponieważ nie dotarli przed 17.00. Wielka szkoda. Na drugie miejsce w tej kategorii wskoczył team SGO. Trzecie miejsce zajęła Drużyna Braci. Resztę wyników śledźcie na fanpage Gunfire.pl i facebookowym wydarzeniu GF Point 2015.

A oto relacja z naszego biegu. Na luzie i z humorem - jak na Miękkopowietrznych przystało.
Aha, pamietajcie, że jeśli wam się podobało, lajkujcie, share'ujcie i głosujcie na nas w konursie playerschoice.popularairsoft.com/

czwartek, 15 stycznia 2015

Miękkopowietrzni nominowani na najlepszy kanał wideo o airsofcie



Przyznam, że to było dla mnie zupełne zaskoczenie, ale od początku.

Ponieważ byłem na Border War otrzymałem maila z info, że walczą o pierwsze miejsce w kategorii Imprezy airsoftowe na ponad 500 osób i proszą o głosy. Chodzi o coroczną, piatą z rzędu, ankietę Playerschoice.PopularAirsoft.com. Przy okazji ze zdziwnieniem zauważyłem, że innym nominowanym (jest po 5 z każdej kategorii, nominacje z całego świata, choć chyba nie azjatyckiego) w tej kategorii był Combat Alert. Fajnie z jednej strony, bo sam byłem współorgiem, z drugiej wydaje mi się, że impreza tylko nominalnie miała mieć 500 uczestników łacznie z orgami, a w rzeczywistości było bliżej 400. No ale fajnie, mimo że osobiście uważam, że Border War wciąż znacznie przewyższa to, co oferuje Combat Alert. Tradycyjnie w stawce 5 najlepszych jest też Berget.

Tradycyjnie do czołówki załapał się WMASG.pl - życzę im z całej siły, by wygrali. I mają na to dużą szansę, wygrywali już w przeszłości, sądząc po nominacjach, sporo Polaków głosuje i to dość stabilnie. Podobnie jak rok temu do czołówki sklepów europejskich załapał się też Gunfire.pl, co mnie trochę dziwi, jak kojarzę masę niezadowolonych komentów. Z drugiej strony mnie osobiście ten sklep zdobył za to, że organizuje najzajebistszą imprezę okołoairsoftową, GF Point (już w tą sobotę - będe startował wraz z Szarą w kategorii Basic). No i Gunfire wspierał Miękkopowietrznych na Border War w 2014.
Nowością, i to miłą, jest SpecShop.pl (kiedyś zrobiliśmy jak o Miękkopowietrzni dla nich reckę kamery sportowej z opcją nagrywania w nocy, stąd chyba ciepłe uczucia, spoko goście).

Ale to co mnie najbardziej zdziwiło, zszokowało i przyznam, sprawiło ogromną radość, to nominacja... Miękkopowietrznych do tytułu najlepszego kanału wideo. Nie wiem jak to się stało, może WMASG o nas pisał, a ja tego nie zauważyłem? Zostaliśmy nominowani przez Polaków obok drugiego polskiego kanału, bardziej nastawionego na recenzje replik, SCDTV. I choć lubię Dudka i ferajne, przyznam, że ABSOLUTNIE super byłoby to wygrać, choć już sama nominacja jest dla nas nagrodą, ponieważ NIKOGO NIE NAMAWIALIŚMY, nie prosiliśmy, po prostu sami widzowie tak postanowili. Zapewne nie było ich wielu, bo przecież Miękkopowietrzni zdobyli mniej niż 2000 subskrybentów i łącznie tylko 1500 lajków i tak, zarobili (poza kilkoma rzeczami do recenzji od Sprzęt Militarny) raptem 12 dolców na reklamach :) Zresztą, sami zobaczcie na statsy.



Po tym wstępie pozostaje mi miło się do was uśmiechnąć i poprosić, abyście wzięli udział w ankiecie
Playerschoice.popularairsoft.com/,
a jeśli podobali wam się Miękkopowietrzni, to zagłosowali właśnie na nas.
Gdyby ktoś nie znał Miękkopowietrznych, oto jest link do kanału:
kanał Miękkopowietrzni TV

i życzcie nam powodzenia w wyborach :D

środa, 7 stycznia 2015

Kalendarz z komandosami JWK Lubliniec - 60 zł na wsparcie Fundacji


Świetna inicjatywa, równie świetny kalendarz. Komandosi JWK Lubliniec w obiektywie profesjonalnych fotografów. Całość wydana przez Stowarzyszenie FIA (eks airsoftowcy, którzy ewoluowali w ogólnopolską i prężną organizację proobronną).

Sprzedaż bezprowizyjna kalendarza przez dwa sklepy z airsoftowo-militarne, a zysk przeznaczony na Fundację Wspieram Cicho i Skutecznie.

Więcej: http://fia.com.pl/kalendarz/



Wspiera nas:

 
Google