wtorek, 9 lutego 2010

Ewakuacja medyczna na milsimach

W PLANOWANIU

W piwnicy warszawskiego pubu, na stole ukrytym w kącie, leżą rozłożone mapy i notatniki. Wokół siedzi sześciu mężczyzn w skupieniu analizując sytuację. A ta nie jest wesoła. Najmniej doświadczony zabiera głos pierwszy.
- Po prostu wyprowadźmy oba plutony na ich lewą flankę i uderzmy całością sił. Nie zdążą przeorganizować obrony. Da nam to czas, by przejąć obiekt.
- Niekoniecznie. Jakie mamy możliwości ewakuacji rannych?
– zapytał głównodowodzący operacją.
- Na dobrą sprawę tylko jeden minibus niezdolny do poruszania się w terenie. - Zastępca dowódcy był najlepiej zorientowany w środkach, jakimi dysponował jego oddział. - Droga jest niezbędna, jeśli nie chcemy po prostu wykrwawić naszych rannych. A jeślibyśmy o to nie zadbali, to lepiej w ogóle nie uderzać, bo zbyt duże straty trwałe oznaczają porażkę.
- To wiemy. W takim razie oprzemy natarcie o asfaltową drogę. Odbijają od niej leśne dukty, być może samochód będzie mógł się nimi poruszać, aby podjąć rannych, zabitych i jeńców. To by oszczędziło oddziałom donoszenie rannych do głównej drogi.
- Wyznaczymy zespół noszowych. Albo dwa. I pamiętajmy, żeby nie przeciążać pojazdu – byle większy korzeń może nam unieruchomić w lesie naszego CASEVACa.
– to nauka, jaką sztabowcy wyciągnęli z jednego z milsimów w 2009 roku.



W BOJU

Brzask upadł na ziemię. Jantar podniósł lekko głowę, by spojrzeć na kumpla. Brzask się nie ruszał.
- Psia mać. Kto ma świecę?
- Ja!
– wrzasnął Mały. Sięgnął do kieszeni i odpalił dym. – Gdzie go rzucić?
- Wiatr wieje z lewej, w tamtą stronę. Jak najdalej!
- Robi się.
– świeca dymna, generująca coraz gęstsze obłoki, poszybowała we wskazanym kierunku.
Jantar wyskoczył z dołka strzeleckiego i zaczął na kolanach szybko posuwać się w stronę leżącego kumpla.
- Brzask! Brzask! Żyjesz?! – Zero reakcji. – Weź ty kurde nie umieraj!
Jantar zaczął szybko badać towarzysza. Dłonie sprawdziły głowę, barki, rozpięły kamizelkę FLC i ścisnęły klatkę piersiową, kilka uciśnięć brzucha, nacisk do wewnątrz bioder. Brzask poruszył się. W jego dłoni pojawiła się czerwona karta CCS – widniało na niej WZW.
- Otwarta rana, mocno krwawi. – szepnął offgame’owo Brzask.
- Jasna cholera! Brzask ma poważną ranę bioder! – Jantar ryknął do swoich. Odgłosy strzałów przeciwnika zbliżały się. Kulki zaczęły latać koło ratownika, a dym ze świecy rozrzedzał się. – Rzućcie mi linę!
Po chwili lina z karabinkiem poleciała z okopu. Jantar kulił się już za ciałem rannego Brzaska i walczył właśnie z opatrunkiem uciskowym, który zakładał na biodro kolegi.
- Podepnij go! – krzyczeli koledzy z okopu. – Zaraz! Zaraz! Już kończę. – Ręce mu drżały i z trudem próbował opanować swoje rozkołatane myśli. Kątem oka wychwytywał sylwetki flankujących przeciwników. Powinien ich zatrzymać sąsiedni okop. O ile da radę.
- Dobra, ciągnijcie!
– wrzasnął Jantar i jak wystrzelony z katapulty prysnął z powrotem do swojej w miarę bezpiecznej dziury.
Reszta zespołu migiem ściągnęła Brzaska do siebie, ryjąc przy tym jego ciałem szeroki ślad w poszyciu. Karabin rannego, zabezpieczony, miał przy sobie Jantar. Zespołowy sanitariusz, Benek, zaczął badać Brzaska ponownie. Założył na palec ręki rannego pulsometr.
- Ciśnienie wciąż spada. – szepnął Brzask do Benka.
- Cholera. Cholera! – drugie badanie przebiegło dokładnie tak samo jak to, które przeprowadził Jantar. Z tym, że Benek minął biodra i zszedł niżej, aż do stopy. Brzask pokazał drugą kartę CCS. Tym razem tylko RC. – Jantar! Nie zauważyłeś rany nogi!
- Krwawi, dość silnie.
– objaśnił Brzask.
Benek zerwał z munduru rannego kolegi stazę taktyczną i zaczął ją zakładać u góry uda. - RTO! Wezwij CASEVACa, przypadek bardzo pilny.
- Robi się! – Mały sięgnął do radia i przełączył się na częstotliwość przewidzianą do ewakuacji medycznej. Na kartce szybko spisał sobie treść 9-linera, którą miał podać.

W ZASADACH

W gruncie rzeczy powyższe sytuacje są tylko interpretacją istniejących zasad CCS. Zgodnie z zasadami traktowane są wszelkie sytuacje, z tą tylko różnicą, że zarówno rany, jak i działania ratownicze są odgrywane w takim stopniu, w jakim gotowi są je odgrywać sami aktorzy. Rzeczą dodatkową jest np. przewidzenie przez organizatora punktowania karnego nieopatrzonych i nieewakuowanych towarzyszy broni. Motywować to będzie na etapie planowania operacji przewidywanie całego zagadnienia ratownictwa taktycznego. Chodzi o to, by dowództwo umożliwiło oddziałom efektywne ewakuowanie rannych towarzyszy. Na nic bowiem najlepsze aktorstwo i umiejętności ratownictwa, jeśli oddział oddalony jest od miejsca ewakuacji rannych o dwa kilometry i nie ma środków technicznych by ją wykonać. Tylko najbardziej zdeterminowani będą próbować w takiej sytuacji wynieść kolegę z rejonu walk. Będzie się to jednak równało stracie całego oddziału na długi czas ewakuacji. Dodatkowo taki oddział będzie zmęczony i prawdopodobnie jego morale, czyli motywacja do dalszej walki, drastycznie spadnie.

W SZKOLENIU

Wszystko zaczęło się od intensywnych dyskusji forumowych. Później, 6 lutego, odbyło się szkolenie przeprowadzone przez Kompanię Nigdy Już, wspierane przez Młodzieżową Sekcję Wojskową przy Związku Spadochroniarzy Polskich. Szkolenie to było nastawione na jeden cel – przekonać milsimowych graczy (żartobliwie zwanych symulantami, lub sympatycznie bracią milsimową) - że warto rozwinąć ratownictwo taktyczne w milsimach, bo wprost przyczynia się do zwiększenia:

  • stopnia symulacji w militarnej symulacji (cukru w cukrze);
  • Eemocji, a więc przyjemności z gry.


Szkolenie podzielone zostało na dwie części, teoretyczną i praktyczną. Teoretyczna dla tych, co z ratownictwem taktycznym zetknęli się po raz pierwszy, była skrótem wiedzy na ten temat. Dalej omówiono jak wyglądają rany na realnym polu walki (wiele ostrych zdjęć) i jak interpretować karty CCS przekładając je na wcześniej widziane rany. Była też sugestia, aby ranny ciągnąc ranę dokładniej przemyślał jej charakter, swoje zachowanie oraz działania, jakie są niezbędne, aby stan rannego z taką raną się nie pogorszył.
Część praktyczna podzielona została na trzy sytuacje taktyczne, zupełnie odmienne, które miały za zadanie:
  • pokazać jak stresująca i odpowiedzialna jest robota ratownika na polu walki;
  • pokazać jak zachowanie gracza, odgrywającego rannego, ma wpływ na działania ratowników.
Dodatkowo ponownie zaproponowano, za głosem Kreta, jednego z uczestników, aby wprowadzić podział terminologiczny. Ratownik to od tej pory osoba po przeszkoleniu z ratownictwa taktycznego, czyli prawie każdy kombatant, a medyk to osoba z kwalifikacjami medycznymi, specjalista żadko spotykany w milsimach.
Podkreślono, że kluczowe dla ratownictwa taktycznego jest jego uwzględnienie w rozkazie bojowym (OPORD) lub innym planie operacji.

W PRZYSZŁOŚCI

Przyszłość milsimów zależy od milsimowców. Aby ratownictwo taktyczne zaistniało, zarówno gracze muszą starać się ten element uskuteczniać, jak i organizatorzy muszą pamiętać, by takie działania umożliwić i uczynić sensownymi. Aby gracze byli w stanie takie działania przeprowadzić, muszą ratownictwo taktyczne, przynajmniej w pewnym zakresie, ćwiczyć.
Myślę, że czas jaki został poświęcony tematowi na szkoleniu KNJ, czyli ok. 10 godzin, to czas wystarczający, aby każdy uczestnik poczuł się pewny takich działań na poziomie pozwalającym na sensowne odegranie ich w trakcie milsima.
W szkoleniu wzięło udział wiele teamów z całej Polski i wierzę, że będą nieść i rozszerzać ideę TCCC w środowisku milsimowym.

ODNOŚNIKI I WYJAŚNIENIA

9 Liner – czyli jak szybko i poprawnie wezwać ewakuację medyczną http://www.operationalmedicine.org/Videos/9LineMEDEVAC.htm

CASEVAC – Casaulty Evacuation, ewakuacja rannych

TCCC - Tactical Combat Casualty Care, przedszpitalna opieka nad poszkodowanymi w warunkach bojowych. Opracowane przez US Special Forces w latach 90. i zaaprobowane przez wiele międzynarodowych i narodowych organizacji oraz struktury prywatne.

2 komentarze:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Wspiera nas:

 
Google