czwartek, 17 listopada 2011

Reportaż z pierwszych Śląskich Airsoftowych Warsztatów Taktycznych

Na organizowanych przez Podręcznik Taktyki ASG warsztatach taktycznych zjawiło się 74 graczy airsoftowych ze Śląska. Poziom teamów był różny, od tych dopiero zaczynających i robiących pierwsze kroki na drodze ku 'taktyczności' po takie, których członkowie wydawali rozkazy żargonem wojskowym, co wynieśli z licznych wcześniejszych szkoleń.

To pierwszy problem, z jakim trzeba będzie się zmierzyć w niedługiej przyszłości warsztatów - jak sprawić aby tak skrajnie różnie wyszkolone teamy czuły potrzebę i zysk z publicznych warsztatów.

Spotkanie oficjalnie zaczęło się o 9.35 odprawą, na którą spóźniło się 6 uczestników. Aby osiągnąć efekt merytoryczny podczas zbiórki były wprowadzone elementy musztry, które pozwoliły opanować bezwład kilkudziesięciu ludzi.



Całość została podzielona na dwie części, grupę Wschód i grupę Zachód i zaczęło się pierwsze ćwiczenie.

Ćwiczenie I

Pierwsze ćwiczenie polegało na przeprowadzeniu natarcia na odcinku o szerokości ok. 250 metrów. Obrońcy mieli respawn jedno-minutowy, atakujący natychmiastowy.

Zadaniem grupy Zachód była walka o budynek, zadaniem grupy Wschód opanowanie fragmentu muru, dziesięć metrów od jego skraju.

Wyznaczeni zostali dowódcy stron (dwóch ataku, dwóch obrony) oraz obserwatorzy, którzy z czerwonymi szmatami nie brali udziału w akcji, a obserwowali poczynania przecwinika (z teamu atakującego wybierany był obserwator obrony, z obrony obserwator natarcia).
Stosunek sił 2:1.

Zadania obserwatora były dwa:
- przeciwdziałanie nagięciom i oszustwom, przede wszystkim nieprzyznawaniu się do trafień;
- zapamiętanie wykonanych działań przez stronę i zwrócenie uwagi na błędy taktyczne.

Limit czasu na Ćwiczenie I wynosił 30 minut. Grupa Wschód zrealizowała zadanie w 6 minut 40 sekund, a grupa Zachód w 10 minut. Przy czym przez niedogadanie się co do zadań z organizatorem obrońcy nie obstawili samego budynku, co znacznie ułatwiło zadanie natarciu.

Debriefing

Po ćwiczeniu całość uczestników zebrała się wokół na szybko przygotowanej 'dioramy' rejonu działań i omówili działania, błędy i możliwe rozwiązania. Niestety tego ostatniego było najmniej. Dało się zauważyć pewnego rodzaju nonszalancję - wygraliśmy to nie ma co poprawiać. Szkoda, że część uczestników nadal nie rozumiała przeznaczenia warsztatów.

Ćwiczenie II

Po rotacji grup, dowódców i stron powtórzono poprzednie ćwiczenie z modyfikacjami. Tym razem obrońcy mieli respawn natychmiastowy i wyposażeni byli w wiedzę z analizy pierwszego ćwiczenia. Ponownie stosunek sił wynosił 2:1.

Tym razem walki nieco się przeciągnęły, ale nadal natarcia zostały z powodzeniem przeprowadzone w ciągu nieco ponad 10 minut.

Ćwiczenie III

W trzecim ćwiczeniu nie było już podziału na grupy. Uczestnicy sformowali 7 drużyn po 7-10 osób. Wybrani zostali dwaj dowódcy stron. W ćwiczeniu dowódcy drużyn i stron byli nieśmiertelni, mieli założone czerwone szmaty. Umożliwiało im to obserwacje działań swoich ludzi i skoncentrowanie się na dowodzeniu.
Złą stroną rozwiązania było zjawisko 'nadnaturalnej' obserwacji, którą umożliwiał taki nieśmiertelny dowódca - nie obyło się bez kilku kwasów i irytacji uczestników.

Zadaniem obrony było utrzymać kompleks ruin. Respawn znajdował się za kompleksem.

Natarcie symulowało lądowanie. W pierwszym rzucie lądowała jedna drużyna, której zadaniem było zabezpieczyć 'plażę', którą symulował mur. Po zajęciu wysuniętej rubieży, dwa gwizdki były sygnałem dla głównych sił natarcia do wykonania lądowania głównego.

Respawny były możliwe tylko dla pełnej drużyny. Aby zrespawnować oddział dowódca musiał wycofać żyjących podwładnych do muru i dopiero wtedy drużyna mogła wejść do akcji ponownie w całości.

Stosunek sił wynosił tym razem 3:4. Limit czasu, 40 minut, pozwolił natarciu opanować 90% kompleksu.

Okazało się, że respawn drużynowy przy przewadze liczebnej natarcia (więcej o jedną drużynę) dawał przewagę, ponieważ atakujący byli w stanie rotować siły frontowe odwodami. Obrońcy zaś byli zmuszeni, według ich słów, do obrony rubieży do ostatniego człowieka.

Ćwiczenie IV

Ostatnie ćwiczenie przeprowadzone zostało przy stosunku sił 1:1 (sugerowanym przez uczestników, wzorem większości strzelanek), na co organizator z niechęcią przystał. Dowódcy nie nosili już czerwonych szmat i można było do nich strzelać bez ograniczeń. Miało to wyeliminować zbyt odważne wychodzenie dowódców przed szereg, które miało miejsce w poprzednim ćwiczeniu.
Respawny zostały zaś ułatwione, respować mogło się już czterech ludzi z jednej drużyny i niezwłocznie dołączać do swojego oddziału.

Atakujący musieli zdobywać dobrze okopane pozycje pod górkę. Zmęczenie, awarie replik, spadek morale sprawiły, że mnożyli się atakujący w rejonie swojego respawna, nie wchodząc już do gry. Obrońcy zaś niesieni triumfem walczyli zacięcie do ostatniej chwili.

Aby tchnąć życie w atakujących organizator nakazał obrońcom wycofanie do kolejnej rubieży obronnej. Niestety niewiele to zmieniło. Ćwiczenie zostało przerwane przez organizatora ok. 15.05.

Na koniec odbyła się zbiórka, ponownie w dwuszeregu i podsumowanie. Zapowiedziane zostały grudniowe warsztaty z walki nocnej (start ok. 16.00, koniec ok. 20.00). Uczestnicy zasugerowali, aby spotkanie zorganizować w takim razie w sobotę.

5 komentarzy:

  1. W filmie około 13 minuty masz powtórzony 3x materiał, czy było to zamierzone ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczną sprawą są wstawki z mapy lotniczej! To znakomity pomysł.


    Materiał ciekawy i skłaniający do myślenia.

    Życzę sukcesów!
    Okruch

    OdpowiedzUsuń
  3. W filmie około 13 minuty masz powtórzony 3x materiał, czy było to zamierzone ?

    Wydaje mi się, że reżyser zmontował ten materiał umyślnie aby skoncentrować uwagę widza na 11:43min filmu "Kto teraz dowodzi, kto dowodzi???":)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, to przez pośpiech - przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie moge sie doczekac 17

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Wspiera nas:

 
Google